Nasza wyprawa
DZIEŃ II - 31.07.2010
trasa: Nynashamn i Visby
dystans: 15 km
stan licznika: 55 km
Wstajemy między 7.00 a 8.00. Noc przebiega spokojnie, bez niespodzianek, wrażenia trochę jak pociągiem w kuszetce. Idziemy do restauracji na poranną kawę, którą przegryzamy zabranymi z domu kanapkami. Do 12.00 kręcimy się po promie, oglądamy telewizję, czytamy gazety. Lekko po 12.00 dają się zauważyć pierwsze oznaki zbliżającego się lądu. Płyniemy w otoczeniu małych, miejscami miniaturowych wysepek. Do Szwecji dopływamy punktualnie o 13.00.
Kilkanaście minut po 13.00 schodzimy na ląd. Najbliższy prom na Gotlandię odpływa ok. 14.00 ale my asekuracyjnie zarezerwowaliśmy bilety na prom następny, odchodzący ok. godziny 18.00. Z uwagi na dość duże oblężenie bezpieczniej zarezerwować bilety jeszcze w Polsce, co uczynić można na stronie internetowej Destination Gotland.
Do rozpoczęcia odprawy pozostały jakieś 3 godziny. Postanawiamy wypełnić czas rundką po Nynashamn robiąc przy okazji drobne zakupy. Miasto ładne choć nie rzuca na kolana, jest czyste i zadbane, z daleka widać ładnie usytuowany kościół. Przy nadbrzeżu trafiamy na bardzo "sympatyczny" port jachtowy. Pogoda jest ładna, mimo iż niebo jest trochę zachmurzone. Siadamy na ławce przy porcie jachtowym, niedaleko punktu informacji turystycznej, gdzie w miłej scenerii oczekujemy na nasz prom.
Między 16.00 a 17.00 ustawiamy się w kolejce do odprawy, jesteśmy na początku stawki, odprawa przebiega płynnie i po chwili znajdujemy się już na nabrzeżu. Oczekujemy na przypłynięcie promu bo o dziwo nie jest jeszcze podstawiony. Wreszcie przypływa, wydaje się dość późno ale sprawna załoga szybko "pakuje prom". Wypływamy punktualnie. Przypinamy rowery do barierek, jak reszta rowerzystów. Udajemy się na pokład i rozsiadamy się wygodnie na fotelach lotniczych. Popijając kawę przeglądamy prospekty, gazety i inne materiały reklamowe dotyczące Gotlandii.
Prom płynie szybko. Około godziny 20.30 naszym oczom ukazują się pierwsze rysy Gotlandi!
Lekko po 21 jesteśmy na Gotlandii. Zbliża się zachód słońca, powoli robi się chłodno ale nie zimno. Z uwagi na dość późną godzinę kierujemy się poza miasto w poszukiwaniu miejsca do nocowania - pierwszą noc postanawiamy spędzić na dziko, a później zobaczymy. Po drodze spotykamy dwie Szwedki, które płynęły tym samym promem. Na zwiedzenie Gotlandi dały sobie 4 dni, co przy naszych 10-ciu wygląda raczej skromnie. Nasze drogi szybko się rozjeżdżają. Jedziemy na północ wzdłuż morza, potem przez kemping pod górę i wydostajemy się na drogę 149. Kilkaset metrów dalej skręcamy w las gdzie rozbijamy obóz!
Pokaż Gotlandia Nocleg I na większej mapie
< DZIEŃ I DZIEŃ III >>
Dodaj opinię:
Rider: |
Bardzo ciekawa relacja, przeczytałem z przyjemnością i zainteresowaniem. Pozdrawiam i życzę kolejnych ciekawych i udanych wypraw! |
Janusz: |
Niezła wyprawa. Dobrze opisaliście swoją podróż. Jest dobrym źródłem informacji dla rowerzystów, którzy preferują taką właśnie formę podróżowania. Dziękuję. |
Chmiejka: |
Zaraziłam się pomysłem. Już żałuję, że nie dam rady przejechać tylu kilometrów dziennie i muszę zmieścić się w tydzień. Dzięki Wam wiem, dokąd udać się najpierw, a dokąd po powrocie na Gotlandię. Kiedyś.. |
lakoc: |
Z przyjemnością przeczytałem całą relację. |
Marzenac: |
Też mam podobne wspomnienia, kilkanaście lat temu odbyłam podobną podróż.
Teraz proponuję Alandy - też ciekawe doświadczenie |
czmamba: |
Fajnie i konkretnie opisane!!! Miło się czyta i czekam na kolejne relacje z podróży |
czmamba: |
Fajnie i konkretnie opisane!!! Miło się czyta i czekam na kolejne relacje z podróży |
rowerzysta4: |
Zatopiłem się w opisie i oglądaniu zdjęć - dzięki za wiele porad praktycznych. Gotlandia czeka w kolejce mojego podróżowania.
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku. |
M\'Rua: |
Ogólne wrażenie bardzo pozytywne, stronka sympatyczna i z głową zrobiona (czepiałabym się tylko, jak to ja, drobiazgów w rodzaju literówek; to o mnie jest dowcip: \"od siedemnastu lat ciągle mnie poprawiasz! - Od osiemnastu...\").
Opowieść podzielona na dni, MAPKA, MAPKA! i zdjęcia - świetne. I pomysł, i realizacja.
A trafiłam na Was, szukając mniej lub bardziej praktycznych informacji; zaprasza nas znajoma, która na Gotlandii spędza parę miesięcy w roku w \"sommarstuga\". Bardzo bym rada ją odwiedzić, ale wolałabym jechać z własną chałupą, tylko nie mam pewności, czy w połowie września to rozsądne rozwiązanie. Myślę jednak, że najlepiej byłoby o to spytać ową znajomą.
Przepraszam za niepotrzebne wynurzenia, życzę kolejnych wspaniałych wypraw i pozdrawiam. |
merida: |
dojechałem kiedyś do Karlskrony obiecałem sobie ze pojadę kiedyś dalej ale w tym roku zapragnąłem przejechać alpy co dokonałem może za dwa lata dotre do Gotlandii, bo przyszły rok zarezerwowałem na Francję. |