Nasza wyprawa
DZIEŃ V - 03.08.2010
trasa: Faro Fyr - Furillen
dystans: 83 km
stan licznika: 281 km
Wstajemy rano, jemy śniadanie, pakujemy obóz i z żalem opuszczamy to piękne miejsce. Ten dzień to "uczta" - zwiedzanie najsłynniejszych Raukarów - Langhammars. Faktycznie jest pięknie, klimat jakby księżycowy. Wiele różnego rodzaju skał wapiennych wyrzeźbionych przez wiejące tutaj wiatry. W raukarach turyści dopatrują się różnych symboli. Co kto widzi zależy w dużej mierze od jego wyobraźni. Jeden raukar to głowa człowieka inny żółw, a jeszcze inny foka.
Z Langhammars kierujemy się na południe zachodnim wybrzeżem wyspy. Po drodze są jeszcze liczne raukary. Nie tylko Langhammars robi piorunujące wrażenie! Są jeszcze rezerwaty Digershuvud i Gamlehamn, a po drodze wioska rybacka Helgumannen.
Z Gamlehamn kierujemy się pod kościół Faro, centralny punkt wyspy, a następnie wschodnim wybrzeżem zjeżdżamy w dół natrafiając m.in. na ślad istnienia kościoła S:T Olofson. W końcu docieramy z powrotem do miejsca przeprawy na Gotlandię. Czekamy na prom, dzień jest dość pochmurny i w międzyczasie zaczyna padać. Przeprawiamy się na Gotlandię i lądujemy pod sklepem ICA na Farosud. Pogoda pogarsza się, zaczyna mocno padać. Pod zadaszeniem sklepu spędzamy kilka godzin czekając aż się wypogodzi.
W końcu deszcz przechodzi w mżawkę. Mając dość bezproduktywnego siedzenia pod sklepem wsiadamy na rowery. Coraz bardziej daje znać o sobie kolano, zdajemy sobie sprawę że dziś nie zajedziemy zbyt daleko. Powoli rozglądamy się za miejscem noclegowym, po drodze jest jeszcze miejsce które nas intryguje - to hotel Furillen urządzony na terenie starej fabryki czy też kamieniołomu. Dojechanie do tego miejsca wymaga zjechania z trasy, mimo to decydujemy się.
Jadąc w stronę Furillen aktywnie szukamy miejsca noclegowego, nic godnego uwagi nie udaje się odnaleźć. Znowu zaczyna robić się dramatycznie, zapada zmrok, pogoda jest "mokra", obolałe kolano wyraźnie nas spowalnia. Nie mogąc znaleźć dogodnego miejsca noclegowego docieramy do Furillen. W końcu decydujemy się rozbić namiot w stosunkowo niewielkiej odległości od hotelu, mając nadzieję że nikt nas stąd nie przegoni. Tak na szczęście się nie dzieje. Z perspektywy czasu uświadamiam sobie że po Ekeviken, zrobiliśmy się zbyt ostrożni przy wyszukiwaniu miejsca noclegowego. Jest ciemno, kładziemy się spać, dzień nas zmęczył ale warto było.
Pokaż Gotlandia - Nocleg IV na większej mapie
< DZIEŃ IV DZIEŃ VI >>
Dodaj opinię:
Rider: |
Bardzo ciekawa relacja, przeczytałem z przyjemnością i zainteresowaniem. Pozdrawiam i życzę kolejnych ciekawych i udanych wypraw! |
Janusz: |
Niezła wyprawa. Dobrze opisaliście swoją podróż. Jest dobrym źródłem informacji dla rowerzystów, którzy preferują taką właśnie formę podróżowania. Dziękuję. |
Chmiejka: |
Zaraziłam się pomysłem. Już żałuję, że nie dam rady przejechać tylu kilometrów dziennie i muszę zmieścić się w tydzień. Dzięki Wam wiem, dokąd udać się najpierw, a dokąd po powrocie na Gotlandię. Kiedyś.. |
lakoc: |
Z przyjemnością przeczytałem całą relację. |
Marzenac: |
Też mam podobne wspomnienia, kilkanaście lat temu odbyłam podobną podróż.
Teraz proponuję Alandy - też ciekawe doświadczenie |
czmamba: |
Fajnie i konkretnie opisane!!! Miło się czyta i czekam na kolejne relacje z podróży |
czmamba: |
Fajnie i konkretnie opisane!!! Miło się czyta i czekam na kolejne relacje z podróży |
rowerzysta4: |
Zatopiłem się w opisie i oglądaniu zdjęć - dzięki za wiele porad praktycznych. Gotlandia czeka w kolejce mojego podróżowania.
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku. |
M\'Rua: |
Ogólne wrażenie bardzo pozytywne, stronka sympatyczna i z głową zrobiona (czepiałabym się tylko, jak to ja, drobiazgów w rodzaju literówek; to o mnie jest dowcip: \"od siedemnastu lat ciągle mnie poprawiasz! - Od osiemnastu...\").
Opowieść podzielona na dni, MAPKA, MAPKA! i zdjęcia - świetne. I pomysł, i realizacja.
A trafiłam na Was, szukając mniej lub bardziej praktycznych informacji; zaprasza nas znajoma, która na Gotlandii spędza parę miesięcy w roku w \"sommarstuga\". Bardzo bym rada ją odwiedzić, ale wolałabym jechać z własną chałupą, tylko nie mam pewności, czy w połowie września to rozsądne rozwiązanie. Myślę jednak, że najlepiej byłoby o to spytać ową znajomą.
Przepraszam za niepotrzebne wynurzenia, życzę kolejnych wspaniałych wypraw i pozdrawiam. |
merida: |
dojechałem kiedyś do Karlskrony obiecałem sobie ze pojadę kiedyś dalej ale w tym roku zapragnąłem przejechać alpy co dokonałem może za dwa lata dotre do Gotlandii, bo przyszły rok zarezerwowałem na Francję. |