Nasza wyprawa
DZIEŃ VI - 04.08.2010
trasa: Furillen - Aminne
dystans: 40 km
stan licznika: 321 km
Padało wczoraj, pada i dziś. Rano budzą nas odgłosy deszczu obijającego się o tropik. Kto był na biwaku ten wie że taka sytuacja sprzyja bezproduktywnemu wylegiwaniu się w namiocie. To chwilowe lenistwo jest skutecznym lekiem na ogólne zmęczenie naszych organizmów. Wstajemy około 10:00 ale mimo szczerych chęci nie odważamy się zwinąć namiotu. Wciąż pada choć z niewielkimi przerwami. W chwili wolnej od deszczu robimy obchód po Furillen. Pogoda zaczyna wprowadzać nas w nastrój depresyjny. Aby nie zatracić się w nim całkowicie przy pierwszej nadarzającej się okazji pakujemy się i uciekamy. Po przejechaniu kilku kilometrów wypogadza się i do końca dnia jest już względnie dobrze.
Jedziemy w kierunku Aminne zahaczając po drodze o cementownię w Slite. W Slite robimy też standardowe zakupy w lokalnym markecie. Po przejechaniu czterdziestu trudnych (z uwagi na kolano!) kilometrów docieramy do Aminne - "polskiego przyczółku na Gotlandii". Kemping prowadzony jest przez sympatyczną Panią pochodzenia polskiego, która wraz z mieszkającą, na stałe, w Gdańsku siostrą czuwa nad wypoczywającymi turystami. Mimo że jest dosyć wcześnie dalej jechać nie ma sensu. Anonsujemy się w recepcji, rozbijamy namiot, robimy ognisko i zajadamy się zakupionymi w Slite kiełbaskami.
Pokaż Gotlandia - Nocleg V - Aminne na większej mapie
< DZIEŃ V DZIEŃ VII >>
Dodaj opinię:
Rider: |
Bardzo ciekawa relacja, przeczytałem z przyjemnością i zainteresowaniem. Pozdrawiam i życzę kolejnych ciekawych i udanych wypraw! |
Janusz: |
Niezła wyprawa. Dobrze opisaliście swoją podróż. Jest dobrym źródłem informacji dla rowerzystów, którzy preferują taką właśnie formę podróżowania. Dziękuję. |
Chmiejka: |
Zaraziłam się pomysłem. Już żałuję, że nie dam rady przejechać tylu kilometrów dziennie i muszę zmieścić się w tydzień. Dzięki Wam wiem, dokąd udać się najpierw, a dokąd po powrocie na Gotlandię. Kiedyś.. |
lakoc: |
Z przyjemnością przeczytałem całą relację. |
Marzenac: |
Też mam podobne wspomnienia, kilkanaście lat temu odbyłam podobną podróż.
Teraz proponuję Alandy - też ciekawe doświadczenie |
czmamba: |
Fajnie i konkretnie opisane!!! Miło się czyta i czekam na kolejne relacje z podróży |
czmamba: |
Fajnie i konkretnie opisane!!! Miło się czyta i czekam na kolejne relacje z podróży |
rowerzysta4: |
Zatopiłem się w opisie i oglądaniu zdjęć - dzięki za wiele porad praktycznych. Gotlandia czeka w kolejce mojego podróżowania.
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku. |
M\'Rua: |
Ogólne wrażenie bardzo pozytywne, stronka sympatyczna i z głową zrobiona (czepiałabym się tylko, jak to ja, drobiazgów w rodzaju literówek; to o mnie jest dowcip: \"od siedemnastu lat ciągle mnie poprawiasz! - Od osiemnastu...\").
Opowieść podzielona na dni, MAPKA, MAPKA! i zdjęcia - świetne. I pomysł, i realizacja.
A trafiłam na Was, szukając mniej lub bardziej praktycznych informacji; zaprasza nas znajoma, która na Gotlandii spędza parę miesięcy w roku w \"sommarstuga\". Bardzo bym rada ją odwiedzić, ale wolałabym jechać z własną chałupą, tylko nie mam pewności, czy w połowie września to rozsądne rozwiązanie. Myślę jednak, że najlepiej byłoby o to spytać ową znajomą.
Przepraszam za niepotrzebne wynurzenia, życzę kolejnych wspaniałych wypraw i pozdrawiam. |
merida: |
dojechałem kiedyś do Karlskrony obiecałem sobie ze pojadę kiedyś dalej ale w tym roku zapragnąłem przejechać alpy co dokonałem może za dwa lata dotre do Gotlandii, bo przyszły rok zarezerwowałem na Francję. |