Nasza wyprawa
DZIEŃ III - 01.08.2010
trasa: Visby - Kappelshamn
dystans: 73 km
stan licznika: 128 km
Wstajemy skoro świt. Śniadanie i ogarnięcie obozu zajmują trochę czasu. Kilka minut po 8.00 udaje nam się zapanować nad sytuacją. Wsiadamy na rowery i udajemy się z powrotem do Visby. Pierwsze kroki kierujemy do informacji turystycznej, która znajduje się w okolicy portu, kilkaset metrów na północ od miejsca do którego przybija prom ze Szwecji. Docieramy tam krótko przed 9.00. Otwierają o 9.00 mamy więc trochę czasu na zrobienie kilku zdjęć. Oprócz nas koczuje tu już kilka osób, drzwi informacji otwierają się punkt 9.00. Wchodzimy i szukamy wszystkiego co może okazać się pomocne. Interesują nas przede wszystkim mapy i przewodniki turystyczne. Po polsku nic niema, po angielsku odnajdujemy bez problemu. Są mapy darmowe i płatne, szybko się okazuje że darmowe są na tyle dobrze opracowane że z czystym sumieniem rezygnujemy z zakupu. Zaopatrujemy się tylko w widokówki i znaczki, które wrzucamy do skrzynki przed informacją.
Ruszamy "w miasto". Najpierw runda honorowa wzdłuż muru okalającego starą część miasta. Dobrze zachowany mur o długości 3,5 km i wysokości 11 m robi wrażenie. Po zatoczeniu "koła" wjeżdżamy do środka, gdzie odnajdujemy wiele różnego rodzaju zabytków, z których większość to ruiny średniowiecznych kościołów. Wąskie i kamieniste uliczki nadają miastu szczególnego klimatu a stroma góra na której położona jest stara część miasta daje się we znaki! Duża ilość zabytków sprawia że spędzamy tutaj blisko 4 godziny.
Około godziny 14.00 docieramy na górę i wychodzimy "poza mury". Miasto zwiedzone choć plan zakłada rewizytę by zobaczyć jak zmienia się miasto na okoliczność tygodnia średniowiecza który już tuz tuż! Kierujemy się na drogę 149 zahaczając jeszcze o market Coop, który odnajdujemy w centrum handlowym zlokalizowanym w nowej części Visby. Robimy podstawowe zakupy, przede wszystkim woda i chleb!
Plan na dziś to również zlokalizowana na północ od Visby grota Lummelunda. Po drodze mijamy willę Murmaris. Jest to słynna willa goszcząca wielu słynnych artystów. Oglądamy ją tylko z zewnątrz. W końcu docieramy do groty Lummelunda. Bilet wstępu kosztuje ok. 100 SEK. Po obejrzeniu filmu wprowadzającego (angielskie napisy) wchodzimy do groty Lummelunda wraz z grupą Szwedów. Mimo że na dworze nie jest upalnie w grocie daje się odczuć zdecydowany chłód. Grota jest "ucywilizowana", dobrze oświetlona, większość czasu spędzamy w pozycji wyprostowanej, chociaż czasem trzeba się schylić. Nie ma obawy aby wejść tam również z dziećmi, grota dobrze przygotowana nawet dla tzw. niedzielnych turystów. Z braku czasu ale również i doświadczenia wybieramy zwiedzanie standardowe, mniej ekstremalne, tym bardziej że na ekstremalne trzeba się wcześniej umówić. W grocie przewodnik opowiada po Szwedzku zatem ciężko cokolwiek zrozumieć jest natomiast na co popatrzeć.
Wędrówka po grocie sprawia, że robimy się głodni, zatem przerwa obiadowa. Godzina jeszcze młoda, ruszamy więc dalej, osiągając kolejny punkt podróży - raukar Lickershamn. Tutaj dzieje się rzecz przykra - jeden z nas gubi portfel na szczęście trafiamy na sympatycznego i uczciwego Szweda, który sam nas zaczepia i oddaje znalezioną kilkadziesiąt metrów wcześniej zgubę. Chwała mu za to i dziękczynienie!!
Wracamy na trasę 149 i jedziemy w kierunku Kappelshamn. Jakieś 4 km za Kappelshamn, w niewielkiej zatoczce, robimy punkt noclegowy przy samym morzu. Miejsce "sympatyczne", otoczone lasem, przy brzegu trzcina która przywodzi na myśl jezioro a nie morze. Rozbijamy namiot, obserwujemy uroczy zachód słońca, jemy kolację i kładziemy się spać. Dziś zrobiliśmy 73 km z czego część zwiedzając Visby.
Pokaż Gotlandia nocleg II na większej mapie
< DZIEŃ II DZIEŃ IV >>
Dodaj opinię:
Rider: |
Bardzo ciekawa relacja, przeczytałem z przyjemnością i zainteresowaniem. Pozdrawiam i życzę kolejnych ciekawych i udanych wypraw! |
Janusz: |
Niezła wyprawa. Dobrze opisaliście swoją podróż. Jest dobrym źródłem informacji dla rowerzystów, którzy preferują taką właśnie formę podróżowania. Dziękuję. |
Chmiejka: |
Zaraziłam się pomysłem. Już żałuję, że nie dam rady przejechać tylu kilometrów dziennie i muszę zmieścić się w tydzień. Dzięki Wam wiem, dokąd udać się najpierw, a dokąd po powrocie na Gotlandię. Kiedyś.. |
lakoc: |
Z przyjemnością przeczytałem całą relację. |
Marzenac: |
Też mam podobne wspomnienia, kilkanaście lat temu odbyłam podobną podróż.
Teraz proponuję Alandy - też ciekawe doświadczenie |
czmamba: |
Fajnie i konkretnie opisane!!! Miło się czyta i czekam na kolejne relacje z podróży |
czmamba: |
Fajnie i konkretnie opisane!!! Miło się czyta i czekam na kolejne relacje z podróży |
rowerzysta4: |
Zatopiłem się w opisie i oglądaniu zdjęć - dzięki za wiele porad praktycznych. Gotlandia czeka w kolejce mojego podróżowania.
Pozdrawiam i do zobaczenia na szlaku. |
M\'Rua: |
Ogólne wrażenie bardzo pozytywne, stronka sympatyczna i z głową zrobiona (czepiałabym się tylko, jak to ja, drobiazgów w rodzaju literówek; to o mnie jest dowcip: \"od siedemnastu lat ciągle mnie poprawiasz! - Od osiemnastu...\").
Opowieść podzielona na dni, MAPKA, MAPKA! i zdjęcia - świetne. I pomysł, i realizacja.
A trafiłam na Was, szukając mniej lub bardziej praktycznych informacji; zaprasza nas znajoma, która na Gotlandii spędza parę miesięcy w roku w \"sommarstuga\". Bardzo bym rada ją odwiedzić, ale wolałabym jechać z własną chałupą, tylko nie mam pewności, czy w połowie września to rozsądne rozwiązanie. Myślę jednak, że najlepiej byłoby o to spytać ową znajomą.
Przepraszam za niepotrzebne wynurzenia, życzę kolejnych wspaniałych wypraw i pozdrawiam. |
merida: |
dojechałem kiedyś do Karlskrony obiecałem sobie ze pojadę kiedyś dalej ale w tym roku zapragnąłem przejechać alpy co dokonałem może za dwa lata dotre do Gotlandii, bo przyszły rok zarezerwowałem na Francję. |